M

czwartek, 5 kwietnia 2018

Od Usagi CD Stefki

Mężczyzna się złościć. Trochę mi się zrobiło smutno, ale tak tylko trochę. Mój entuzjazm został spalony przez niego, ale nie podałam się. 
— Kochanieńka moja, to cudownie z twojej strony, naprawdę, ale... - zaczął rozmowę. - ...jak mi zobaczą, co się dzieje, to nam obu może się dostać, a jak ci jeszcze znowu te uszęta wynajdą i przypomną sobie, że w sumie się z tobą spoufalam, to kulka w łeb murowana - chyba się bał lub po prostu mnie nie chciał widzieć na oczy. - Zachowaj to dla siebie, cokolwiek tam masz, naciesz się, nie wydawaj pieniędzy na starego starusieńkiego i staraj się nie odwdzięczać za rzeczy oczywiste, bo ci każdy normalniejszy pomoże w ten sposób, przecie i tak wszyscy w tym siedzimy. - chyba wylądował wtedy swoją całą złość oraz frustracje. Spojrzałam się na niego trochę zamyślona ale też i poważnie - No, zmykaj mi z widoku teraz, bo za chwilę zamykam. - dodał na sam koniec. 
Nie chcąc się sprzeczać, zostawiłam podarunki na ziemi następnie skierowałam się do wyjścia. 
- Do zobaczenia - odparłam machając ręką w jego stronę. On spojrzał się tylko na mnie wzrokiem mówiącym " Idź sobie już wreszcie! Nie chce ciebie tutaj!"
Wyszłam i skierowałam się do domu. Tam od razu położyłam się do łóżka i zasnęłam. Nic więcej nie było mi potrzebne w tej chwili. 
Ranek. Była godzina czwarta, więc oznaczało to, że muszę już wstawać. Zapewne się spóźnię ale to normalne u mnie, jeżeli chodzi o taką porę dnia. Że też zawsze mi muszą dawać patrole o takich godzinach! Gdyby nie to, to bym się z pewnością bardziej przydała, a tak to jestem jak chodzące zombie. Wzięłam małe co nie co na ząb. Wzięłam Ryuu że sobą i wyszła z mieszkania. Ziewałam przez całą drogę do głównej kwatery. Tam dostałam patrolowania okolic z wczoraj. Uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem na samą myśl o tym jak to ten mężczyzna będzie się na mnie denerwował. Co prawda trochę mi zeszło tuż po tym jak zdałam raport, ale kwiaciarnia była dzisiaj otwarta szybciej niż w inne dni. Jako, że zapomniałam czapki swojej z domu, dostałam jedna od pewnego żołnierza. Byłam mu wdzięczna, bo gdyby nie on z pewnością musiałabym wracać do domu po swoją. 
- Dzień dobry - przywitałam się z uśmiechem na twarzy, a on spojrzał na mnie w krzywy sposób.
- A ty tu czego? - spojrzał się na mnie.
- Przyszłam kupić kwiatki - orzekłam. Jako, że będę przechodzić koło kościoła to świetna okazja, aby wejść do środka i złożyć hołd jednemu z moich kompanów. - Tylko te kwiaty mają być we wesołych kolorach i najlepiej z jakąś wstążką ładną - dodałam, uśmiechając się. - No tak! - przypomniało mi się w ostatniej chwili. - Poprosiłabym również kilka kwiatków ale osobno. Mają być dla chłopców jak i dziewczynek - mój patrol miał dzisiaj nieograniczony czas, a że koło kościoła znajdował się również szpital dziecięcy to miałam wręcz doskonałą okazję aby zaliczyć dwa miejsca za jednym razem. - To jak będzie? - spojrzałam się na niego. 

<Stefka? ^^>

[NASTĘPNA CZĘŚĆ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz