M

poniedziałek, 28 maja 2018

Od Queke

Leżałam na krawędzi dachu i wsłuchiwałam się w szum. Takie miejsca są dobre, dla osób, które chcą się zabić. Więc jeśli ktoś przyjdzie, łatwo da się go zepchnąć. Ze mną jest tak samo, jednak w ostatniej chwili moja anomalia mnie uratuje ich nie. Zerkałam na horyzont, tam, gdzie wschodzi i zachodzi słońce. Wtem nadciąga księżyc ze swoją świtą martwych gwiazd. Tak pięknie migocą na niebie, jednakże są już od pokoleń czy nawet stuleci martwe. Tutejsze władze tylko czekają na mutanta. Łowcy jak niektórzy, ich nazywają. Czyżbyśmy byli zwierzyna? Na to wygląda. Jednak niektórym udaje się uciec, zabić w obronie swojej oraz braci i sióstr. Wtedy nazywają cię morderca i próbują zabić. Ze mną tak właśnie jest, poszukują mnie.
Zazwyczaj w historiach tak się to zaczyna.
Hej jestem Queke i opowiem wam swoją historię.. Ha, takie początki są beznadziejne.
- Dobra, dobra daj już sobie spokój. - rzekła dziewczyna siedząca na gzymsie.
- Nie chcesz, posłuchać dalszej opowieści, zanim skoczysz? - spytałam.
Podała mi rękę, na co usiadłam i ujęłam jej dłoń, by pomóc jej się wspiąć.
Czyżby chciała, a może próbowała skoczyć? Nie chce, mi się o tym teraz myśleć. Niebawem, muszę się zbierać, aby zjawić się gdzieś.
- No to będę się zbierać. - rzekłam.
Podniosłam się i zeszłam z murku. Odsunęłam się trochę i po chwili się rozpędziłam, aby skoczyć. Drugi budynek był nieco dalej, ale udało mi się nieco także użyć mocy. Dziewczyna jakoś nie była zdziwiona. Pomachała mi, po czym nagle zniknęła. Podeszłam do drzwi, aby wejść do pomieszczenia. Po wejściu poszukałam jakiegoś wolnego miejsca i siadłam sobie.
- Zajęłaś moje miejsce, spadaj. - rzekł osobnik.

Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz