Obecnie wymaszerowałam od swojej przełożonej i kierowałam się na patrol. Chodziłam po uliczkach. Założyłam w pewnym momencie swoją czapkę. Słońce grzało dzisiaj mocniej niż w jakikolwiek dzień wcześniej. Co prawda nie miałam nic przeciwko temu, aby świeciło, ale nie wyobrażałam sobie, że może tak mocno. Włożyłam ręce do kieszeni spodni. Napotkałam średniej wielkości kamyk na swojej drodze, w sam raz odpowiedni, aby nim sobie pokopać. Kopałam go raz lewą to prawą nogą. Podchodziłam do niego coraz szybciej. Przy końcu biegłam. Chcąc ostatni raz już kopnąć kamyk użyłam odrobinę więcej siły, aby podrzucić kamyk do góry i wtedy ładnie w powietrzu kopnąć go i trafić do celu. Zupełnie tak jakbym to zrobiła piłka do piłki nożnej. Zrobiłam tak jak pomyślałam, jedyny problem w tym, że kamyk zleciał mi odrobinę z kursu tym samym trafiając w głowę jakiegoś przechodnia.
- Przepraszam, przepraszam... - pobiegłam jak najszybciej do tej osoby, aby ją przeprosić. - Przepraszam, naprawdę nie chciałam trafić ciebie - zniżyłam swoją głowę.
<Ktoś?>
[NASTĘPNA CZĘŚĆ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz